Sycylia – miejsce, gdzie Wiking spotyka Araba
Mam problem z Włochami. Wielka przestrzeń przepasana rzekami, grodzona wielkimi jeziorami i pasmami górskimi rozciągającymi się od lewa do prawa i z góry w dół mapy, aż ku zatraceniu w Morzu Śródziemnym. Niby wielka przestrzeń, jednak wciąż jakoś ograniczona – za każdym razem widok za węgłem, za wzniesieniem, za zakrętem, po wyjeździe z tunelu. Nie będę pisał o historii, kulturze, języku – “Sumę” musielibyśmy poświęcić jedynie na zagadnienia związane z Italią, i to przez najbliższe 100 lat w 40-osobowym składzie twórców, a i tak nie przekazalibyśmy wszystkiego. Tygiel różnorodności, który ktoś na przekór wszystkim mieszkańcom Półwyspu Apenińskiego nazwał Włochami. Pal sześć, że nazwał – zamknął we wspólnej klatce zarządzanej z Rzymu!
Polecieliśmy z północy na południe. Polecieliśmy do innego świata.
Przeżyłem na Sycylii swój pierwszy w życiu szok kulturowy. Dłuższe przebywanie w różnych miejscach nie jest mi obce, jednak prócz dreszczu emocji, chęci poznania i obserwacji ponad miarę, nie powodowało u mnie nigdy uczucia odrealnienia, zakłopotania i frustracji. Ani w Finlandii, ani w Czechach. Sycylia mną wstrząsnęła.
Znalazłem tutaj piękne, zadbane parki i wysypiska śmieci przy głównych ulicach miast; wielkie połacie przestrzeni nieskalane zabudową ludzką i dzielnice, w których, jedna na drugiej, kolejne generacje nadbudowały fundament domów swoich przodków. A może nie swoich? Grecy, Arabowie, Wikingowie, Hiszpanie, Francuzi, Włosi – gdy Weronie najbliżej do torciku wiedeńskiego, Sycylia jest przepyszną bajaderką.
Znalazłem to wszystko, bo szukałem. W niektórych momentach umysł krzyczał – gdzie leziesz chłopcze, zawróć póki masz gdzie. Jednak brnęliśmy w uliczki kolorowe, lecz spowite w cieniu; brudne, lecz triumfujące, z dumnym na ustach: mimo wszystko żyjemy!
Chyba wróciłem odmieniony, chyba pierwszy raz naprawdę zrozumiałem Stasiuka z tym jego pędem za Cyganami i aberracjami świata prostych ludzi. Chyba światło, które odbija się od otoczenia inaczej niż wszędzie indziej zatrzymałem na zdjęciach. Nie mam pewności, może wciąż jestem w szoku?
Dla “Sumy” wybrałem wspomnienie Palermo.
Proszę dać się porwać.