Kronika

luty– sierpień 2018

Umierają wielcy tego świata, o których pisze się wszędzie i obszernie. Notuje się każde wspomnienie, że komuś taki to a taki kiwnął palcem, a innemu taka a taka powiedziała „dzień dobry”, i jeszcze się uśmiechnęła „jak to tylko ona potrafiła”. Plotkarska publicystyka około-funeralna ma się w kraju wyśmienicie. Są jednak i tacy, których omija ona szerokim łukiem – za przykład bardzo znamienny niech posłuży śp. Tadeusz Zubiński. Jeden z większych to prozaików współczesnych, twórca własnego literackiego uniwersum – przepływającego jak senne obrazy Konwickiego – z powieści do powieści, z opowiadania do opowiadania. Wędrówka przez ten świat to także wędrówka przez możliwości polszczyzny, przez język gęsty i soczysty, przez frazę rozciągniętą jakby chciała wchłonąć więcej, niż to literaturze dane. Zmarł Zubiński nagle, 25 marca, w szpitalu w Aninie, pochowano go w oktawie Wielkiej Nocy, w rodzimym Suchedniowie. Nie obeszła świata (choćby literackiego) ta śmierć, coś niecoś wspomniał lokalny portal świętokrzyski, kilka słów napisali przyjaciele. Wikipedia do dzisiaj uznaje pisarza za żywego. Może to kara, Drogi Panie Tadeuszu, za ten bunt, za nonkonformizm, za to, że mówił Pan zawsze prosto w oczy – redaktorom, literatom, przyjaciołom. Może zbyt twardo Pan świat oceniał, zbyt wysokie przed ludźmi stawiał wymagania. Jednak jeśli kara – to kara niezasłużona, raczej dowód na naszą małostkowość i prowincjonalność (w tym złym sensie, bo Pan był wyrazicielem prowincjonalności najbujniejszej i wzniosłej). Ale przyjdzie może jeszcze czas, że się będzie o pisarstwie Zubińskiego mówić, może:

Syn minie pismo, lecz ty wspomnisz, wnuku,
Co znika dzisiaj (iż czytane pędem)
Za panowania Panteizmu – druku,
Pod ołowianej litery urzędem –
I jak zdarzyło się na rzymskim bruku,
Mając pod stopy katakomb korytarz,
Nad czołem słońce i jaw, ufny w błędzie,
Tak znów odczyta on, co ty dziś czytasz,
Ale on spomni mnie… bo mnie nie będzie

*

Tak się złożyło, że również 25 marca zmarł Ryszard Szociński – gospodarz bieszczadzki, poeta, wolny duch. Przez dziesięciolecia mieszkał jako osadnik w Strzebowiskach. Prowadził jedyny w swoim rodzaju kiosk – Atamanię Bieszczadu w Cisnej. Niech mu się dobrze po niebieskich połoninach biega!

może mi kilka daruje Pan lat
bym
mógł ocalać swoją duszę
być może
inny będzie świat
gdy
w wieczność samotnie wyruszę
gdy
już nakarmię swoje ego
galaktyk
i harmonii pyłem
i Głos usłyszę ten
dlaczego
na ziemi
między wami byłem
to skłonię przed Nim
czoło dumne
podam
swą duszę pełną strachu
i
po raz drugi jeszcze umrę
by zostać
na wszechświata dachu

*

Czasy zamarłe zmartwychpowstają pod jego pędzlem, a na widok jednego epizodu mimo woli odtwarza się w duszy cały świat rycersko kozaczy

– pisał o nim Henryk Sienkiewicz. Od 22 czerwca do 30 września 2018 w Muzeum Narodowym w Warszawie kozacza wystawa monograficzna Józefa Brandta, monachijczyka i pana na podradomskim Orońsku, artysty zakochanego w XVIII wieku, bitwach i koniach. Około 300 dzieł, a do tego wyjątkowo bogaty program wykładów i oprowadzań.

*

15 lipca bieżącego roku, dzień po francuskim święcie narodowym, reprezentanci kraju nad Loarą zdobyli mistrzostwo świata w piłce nożnej. Raczej zasłużenie, choć oceny ich postawy w finale są różne. Wielką niespodziankę sprawili waleczni Chorwaci, plasując się ostatecznie na miejscu drugim. Polacy zagrali słabo.

*

W Roku Herbertowskim – 28 lipca minęło już 20 lat od śmierci poety – dużo jest wszędzie wieszcza. Herbert jako prawodawca współczesnej poezji patriotycznej. Herbert jako prekursor prozy podróżniczej. Herbert jako szekspirowski mistyk z tomu Epilog burzy. Z drugiej strony – płynie nurt demitologizacyjny, na czele z imponującą biografią napisaną przez Andrzeja Franaszka, który metodycznie unieważnia heroiczną młodość w konspiracji i odkrywa rozmaite uzależnienia. Ale gdzie jest poeta względem tych dwóch biegunów wymyślonych przez literaturoznawców? Pewnie, jak to zwykle, gdzieś pośrodku, raz ocierający się o wielkość, to znów pikujący niebezpiecznie ku małości. A najbardziej może jest w ludziach, którzy go czytać i rozumieć próbują.