Kronika

Od marca do sierpnia w Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego w Kielcach prezentowano wystawę czasową Róża Konstancina. Monika Żeromska – córka, artystka, podróżniczka. Wystawa trafiła następnie do pawilonu wystawowego Muzeum Częstochowskiego w Parku Staszica w Częstochowie, gdzie można ją oglądać od początku października do końca stycznia.

Córka Stefana Żeromskiego i Anny Zawadzkiej była malarką, autorką ilustracji książkowych (między innymi do powieści ojca) i scenografii teatralnych (między innymi do sztuk ojca), ale zasłynęła chyba najbardziej jako autorka pięciu poczytnych książek wspomnieniowych. Ostatnio czytaliśmy pierwszy tom.

***

Ktoś powiedział, że każdy wiersz liryczny jest cząstką autobiografii, nawet jeżeli nic w nim nie ma z wyznań. Wierszy Julii Hartwig nie umiem czytać inaczej niż układając z nich autobiograficzną opowieść. Osobą, która opowiada, jest kobieta z polskiej inteligencji, mająca za sobą doświadczenia lat wojny, dużo podróżująca, o znacznej wiedzy o sztuce, wyposażona w znajomość obcych języków, zadomowiona w trzech miastach: Warszawie, Paryżu i Nowym Jorku. Osoba ta jest też poetką, szukając określenia, wybrałbym przymiotnik: wykwintną, przez co chyba rozumiem jej powściągliwość. Jej życie, tak jak ukazuje się w tej poezji, było pełne nieszczęść i klęsk, ale znalazła sposób, żeby mówić o tym jakby okólnie, poprzez nazywanie zjawiających się przed oczami obrazów. Jej głos jest równy, nie ścisza się do szeptu, ani nie nasila się do krzyku

– mówił kiedyś o niej Czesław Miłosz. 14 lipca zmarła poetka Julia Hartwig (1921-2017).

***

19 sierpnia zmarł Janusz Głowacki (1938-2017). Pisarz , dramaturg, scenarzysta. Jedna z ikon polskiej emigracji artystycznej. Autor Antygony w Nowym Jorku. Współtwórca Rejsu i filmu o Lechu Wałęsie. Biograf Jerzego Kosińskiego (Good Night Dżerzi). Właściciel niezliczonych szalików.

***

29 września zmarł Tadeusz Żabski (1936-2017), profesor filologii polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim, znawca literatury pozytywizmu, edytor pism Prusa i Sienkiewicza.

W tym samym dniu odszedł także Wiesław Michnikowski (1922-2017), aktor teatralny, filmowy, jeden z filarów kabaretu „Dudek”.

***

Literacką nagrodę Nobla za rok 2017 niespodziewanie otrzymał Kazuo Ishiguro (ur. 1954), poczytny pisarz japońsko-brytyjski (urodził się w Nagasaki, a do Anglii trafił w wieku 6 lat). Jest absolwentem popularnych w krajach anglosaskich kursów creative writing – i, jak ktoś zauważył, pierwszym noblistą rekrutującym się z tego grona.

Największą sławę przyniosła mu, porównywana czasem (choć chyba przesadnie) do powieści Kafki, antyutopia Nie opuszczaj mnie (2005)¸ opowieść o wychowankach szkoły z internatem, w której ludzie-klony przygotowują się do bycia dawcami organów. Sama fabuła jednak, jak zawsze u Ishiguro, była tam wtórna wobec głównego tematu: życia w cieniu śmierci, która od początku jest zapowiadana – i nieuchronnie nadchodzi. „Oto obraz doli ludzkiej”, jak napisał Pascal w Myślach (paragraf 199).

***

14 października w wieku …. lat (wszak kobiety wieku nie mają) odeszła Anna Szałapak. Krakuska z krwi, kości i przede wszystkim z serca. Etnograf, tancerka, artystka „Piwnicy po Baranami”, gdzie wykonywała m. in. utwory poetów: Czesława Miłosza, Ewy Lipskiej czy Agnieszki Osieckiej, która nazywała ją „białym aniołem Piwnicy pod Baranami” (kto był czarnym, nie powiemy).

Przypomniały nam się słowa starej piosenki Andrzeja Sikorowskiego o śp. Piotrze Skrzyneckim: „spotkałem wczoraj Piotra we śnie, w Rynku, po kabarecie, miał obok siebie gwiazdy dwie: Ankę Szałapak i Becię”. I pomyśleć, że jedna z tych gwiazd, już sama jest w tym śnie, i razem z Piotrem S. piją wódkę i oglądają obrazy, „bez obrazów wszak trudno jest żyć”.

***

15 października minęła 200. rocznica śmierci Tadeusza Kościuszki (1746-1817), generała polskiego i amerykańskiego, uczestnika wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych i naczelnik w czasie tzw. insurekcji kościuszkowskiej na ziemiach polskich.

Ostatnie lata życia spędził w kamienicy zaprzyjaźnionej rodziny Zeltnerów w szwajcarskiej Solurze (Solothurn), przy Gurzelngasse 12. Mówią, że wstawał wcześnie, w letnie poranki nawet o piątej. Po kawie i lekturze prasy spędzał czas z Emilią, córką swojego gospodarza, rozmawiając z nią i ucząc ją języka polskiego i historii. Spotykał się też z wąskim gronem znajomych, zajmował dobroczynnością, chodził na spacery i odbywał konne przejażdżki. Czasem malował, a nawet próbował swoich sił w tokarstwie, wykonując tabakiery i ozdobne puzderka, które służyły mu za prezenty dla bliskich. Zdarzało mu się też wypić kufel piwa lub kieliszek wina w karczmie.

***

Trwają nam właśnie, jak się rzekło, 200-lecie śmierci Tadeusza Kościuszki. Każdy świętuje jak umie. Taka na przykład Łódź, wstyd przyznać, poświętowała w ten sposób, że doczepiła Tadeuszowi Kościuszce (temu z pomnika na Placu Wolności) biało-różowy róg jednorożca. Nie będziemy tego komentować, bo nie chcemy używać brzydkich słów, a poza tym mamy szczerą nadzieję, że jest w Polsce wiele miejsc, gdzie dobrze rozumiana kreatywność w obchodach rocznic wygrywa z głupotą.

***

Jeśli ktoś musiałby wybrać jednego tylko pisarza, którego wolno mu będzie przez całe życie czytać – to polecilibyśmy Józefa Czapskiego (1896-1993). Nikt w XX wieku nie przeżył tak wiele, nikt tak całościowo swych doświadczeń nie opisał (od czasów paryskich prawie dzień po dniu w monumentalnych, nie wydanych jeszcze dziennikach). Jeśli ktoś musiałby wybrać jeden festiwal, na który może się wybrać tej jesieni – to polecilibyśmy, konsekwentnie, Festiwal Józefa Czapskiego. Rzecz odbywa się od 5 października i będzie się odbywać do 7 listopada, w bardzo różnych miejscach. A to w Warszawie, gdzie prezentowane są obrazy Czapskiego, te znane, ale i te wyciągnięte z magazynów. A to w Krakowie, w ramach konferencji UJ – „Powrót Czapskiego”. A to także w Krakowie, w mieszkaniu Czesława Miłosza, które też kryje pamiątki po Czapskim. A to we Wsoli, w muzeum Witolda Gombrowicza, wraz ze spotkaniem „Gombrowicz i Czapski – spór i fascynacja”. Poza tym jeszcze sporo miejsc w Polsce i kilka za granicą (Petersburg, Paryż, Maisons-Laffitte, Białoruś). Można więc śladami Czapskiego popodróżować, popatrzeć na jego obrazy w różnych sceneriach, posłuchać opowieści o nim – poznać tego pisarza, z którym, jak się rzekło, warto by przepędzić całe życie.

***

A skoro już o festiwalach zaczęliśmy – wszak w Polsce jesień to czas wielu festiwali – trzeba wspomnieć jeszcze krakowski Festiwal Conrada, który z roku na rok jest coraz bardziej znaczącym wydarzeniem literackim. Tym razem odbył się w dniach 23-29 października, pod przewodnim hasłem „Niepokój”. Toczono rozmowy, przepytywano pisarzy (galeria postaci dość imponująca: http://conradfestival.pl/goscie/17), rozdano nagrody (wygrała Anna Cieplak za powieść o pokoleniu fejsbuka pt. Ma być czysto). Wszystko pod czujnym okiem Józefa Korzeniowskiego – Josepha Conrada (1857-1924), wszak to dodatkowo jego rok jubileuszowy. Była to już 9. edycja. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się tak niewinnie, jak wspomina Grzegorz Jankowicz, dyrektor festiwalu:

Zaczęło się od pewnego stylu życia. Idea Festiwalu Conrada zrodziła się w niewielkim kręgu osób związanych z „Tygodnikiem Powszechnym”. Spędzaliśmy czas na długich rozmowach o literaturze i w pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że ten model egzystencji, w którym wiersze i powieści odgrywają tak ważną rolę, należy upowszechnić. Mówiąc wprost: chodziło nam o to, by ów pisarsko-czytelniczy krąg poszerzyć.