Książka Jolanty Studzińskiej List pisany przez całe życie: układ otwarty Wandy Gołkowskiej jest ewenementem na tle znanych form biografistyki i pisania o sztuce. Istotne novum – to posłużenie się słowami artystki (głównie jej zapiskami i drobnymi notatkami) tak, aby zaakcentować procesualny charakter jej twórczości.
„Najważniejszą zdobyczą sztuki Stażewskiego – notowała Gołkowska, cytując Jerzego Ludwińskiego – byłoby zatem wprowadzenie pojęcia zmiany układu, nie do pomyślenia w tradycyjnym abstrakcjonizmie geometrycznym, a co za tym idzie – wzbogacenie kształtowania form w przestrzeni o nieskończenie wielką ilość możliwości”. Nawiązując do Stażewskiego, w czasach, kiedy czytano Dzieło otwarte Umberta Eco, kiedy Antoni Furdal wydał Językoznawstwo otwarte – Gołkowska studiowała sam proces twórczy.
Praca Jolanty Studzińskiej wyróżnia się ze względu na bezprecedensowe nowatorstwo formy. Atrakcyjność ujęcia sprzyja w tym wypadku pogłębieniu poznawczego aspektu Listu pisanego przez całe życie. Wanda Gołkowska pisała, że dzieło jest epigońskie w stosunku do jego zamysłu. Zamiast statycznego obrazu lub rzeźby chętnie zapraszała widzów do współtworzenia zaaranżowanych w przestrzeni obiektów, np. klocków. Korelatem takiej postawy okazuje się kompozycja książki Jolanty Studzińskiej. W kategoriach genologicznych chciałoby się okazały tom ulokować wśród alfabetów: Alfabetu wspomnień Antoniego Słonimskiego czy też Abecadła Kisiela. Książka Studzińskiej musiała jednak stać się czym innym. Zamiast samego tekstu anegdot, ocen, reminiscencji czytelnik otrzymuje przede wszystkim odkrywcze zestawienie artefaktów i staranie wyselekcjonowanych, lapidarnych zdań lub notatek.
Wśród łacińskich sentencji, jakie wypisała sobie Wanda Gołkowska, szczególnie odpowiada jej postawie twórczej: „Ars sine scientia nihil est – Sztuka bez wiedzy jest niczym”. Twórczość artystki miała charakter działalności poznawczej. Zainteresowania naukowe, zwłaszcza matematyczne, przefiltrowała Gołkowska przez medytacyjne skupienie. Oscylacja między sztuką a nauką nacechowała trwale jej twórczość i wydaje się też znamiennym rysem paraleksykonu, quasialfabetu, intersemiotycznego centonu – jakkolwiek go nazwiemy – sieciowej, panelowej panoramy myśli wrocławianki ze Lwowa.
Konceptualizm, mail art, abstrakcjonizm, malarstwo materii – nurty, w które włączały się poszukiwania twórcze Wandy Gołkowskiej były zróżnicowane. Rozpoznawalne i konsekwentnie budowane cykle takich prac, jak Kolekcja błękitów, Struktury koła, Figury Fi nie zamykały ani nie wyczerpywały inwencji twórczyni, która potrafiła porzucać każdą już opanowaną formę wypowiedzi, aby próbować nowej; kiedy zaś powracała do wcześniejszych koncepcji, zawsze czyniła to już na innym poziomie, nigdy nie były to proste repliki. Konstruując tzw. siatkę haseł „alfabetu” Jolanta Studzińska zdekonstruowała ciągłą, chronologiczną narrację, rekonstruując zarazem konstelację problemów, jakie fascynowały urodzoną w 1925 malarkę. Redaktorka tomu – która sama jest absolwentką studiów artystycznych (praca doktorska Socrealizm w malarstwie polskim), krytykiem sztuki, ale też malarką – empatycznie rearanżowała słowa swojej bohaterki, by jasno przemówiły już po jej śmierci, a jednocześnie nie składały się w zamkniętą całość, lecz pozostały „układem otwartym”. W tym zamierzeniu obie autorki odniosły sukces.
Gdyby z perspektywy typowej polonistki szukać mankamentów pierwszej edycji książki, można by wskazać – po pierwsze i najważniejsze – brak klasycznej karty tytułowej, po drugie, brak indeksu nazwisk, po trzecie, przeoczenie typowo komputerowej, automatycznie wkradającej się pomyłki w pisowni nazwiska Beylin (w dopełniaczu), a po czwarte – konsekwencji lub uzasadnienia w przypisie przyczyn niekonsekwencji w pisowni oraz deklinacji nazwy własnej galerii Pod Mona Lisą. Ostatnia kwestia nie jest łatwa, gdyż norma i uzus od pięćdziesięciu lat, odkąd galeria ta powstała, ulegały zmianom, a nazwa występuje w cytatach. Sądzę jednak, że akrybia powinna mieć prymat nad prostotą. Zasada ta nie jest przejawem pedanterii jako wartości samej w sobie, lecz unaocznia i podtrzymuje od czasów Sokratesa fundamentalne dla tysiącleci naszej kultury założenie, że prawda jest ważniejsza niż atrakcyjność. Za mankament można by uznać powtórzenia, niemniej jest to raczej przejaw wewnętrznych powiązań, spójności całokształtu dorobku intelektualnego i stricte artystycznego Gołkowskiej. Wprawdzie sporadycznie zdarza się, że dana ilustracja się powtarza, lecz wówczas przedstawiona jest nie tylko w innym kontekście, w innej funkcji, lecz także w innej skali (np. pomniejszona). Dzięki temu odbiorca czuje się wprowadzony w niecodzienne przestrzenie wyobraźni.
Wanda Gołkowska (1925-2013) była malarką-abstrakcjonistką i konceptualistką. Wykładała malarstwo w Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu – w swojej macierzystej uczelni, ale ukończyła również polonistykę, którą studiowała w Toruniu i Wrocławiu. Wykształcenie polonistyczne zapewne przyczyniło się do nadania zapiskom artystki walorów literackich. Przemyślane dzieła, oparty na solidnych podstawach intelektualnych proces twórczy i oszczędne, celowo użyte słowa złożyły na dorobek, który Jolanta Studzińska nie tyle zaprezentowała, co wprost uobecniła. List pisany przez całe życie jest książką urzekającą.
***
List pisany przez całe życie. Układ otwarty Wandy Gołkowskiej, red., koncepcja, projekt Jolanta Studzińska, Fundacja Dla Sztuki Niezidentyfikowanej, Wrocław 2017, ss. 264.