Galeria Sumy – Majaki

Poranek, praca, wieczór, dom. Schemat od sierpnia prawie niezmienny, jeszcze nie rutynowy, już nie zaskakujący pomysłami rozleniwionego umysłu. Pierwszy przymrozek, pierwsze jesienne mgły. Światło ni to gęstnieje, ni to sprzęża się w refleksy i długie, wyraźne smugi w oparach zimnych drobinek wody. Niewiele myśląc wygrzebuję z przepastnej szafy kurtkę zimową, którą będę nosił aż do końca marca, rękawice, szalik, czapkę – łapię się na tym, że wszystko jest w różnych odcieniach szarości, jakbym chciał zamaskować w ten sposób kłębiące się w pamięci wspomnienia kolorowej Italii – tak przyodziany wychodzę za próg, i w kilka chwil jestem przy stawach na Jasieniu. Idę niespiesznie rozkopaną Aleją Rydza-Śmigłego, pierwsze zdjęcie wykonuję na niej – żółte światła latarń i niebieski neon sklepu meblowego przy Milionowej tworzą w jednym kadrze dwa światy. Przychodzę nad staw, auta szumią w mozolnym, powolnym ruchu zakorkowanego zwężenia wiaduktu, ale ich nie widzę w coraz bardziej lepkiej i mrożącej policzki mgle. Tylko punkciki sekwencyjnie zapalających się czerwonych świateł stopu. Robię okrążenie, z jednej strony za punkty odniesienia posłużą mi majaki świateł parku Pałacu Herbsta, z drugiej słabo oświetlona alejka wzdłuż ogródków działkowych, które być może znikną z nad Jasienia na rzecz miejskiej plaży. Betonowe molo daje mi możliwość uchwycenia wyłaniających się drzew i małej wysepki, chyba z filtrem wodnym. Samo w sobie sfotografowane, edytowane pod kolorystykę rodem z Łowcy Androidów jest chyba moim ulubionym z tej majaczącej we mgle serii. Robiąc zdjęcia myślałem pop-kulturalnie– alejka z latarnią jak z Holmesa, drzewa w szuwarach – wiedźmiński świat, samo trzcinowisko – Przylądek Strachu. Skakałem sobie wyobraźnią to tu to tam, odkrywając wymyślone światy w stawie na Jasieniu.

Czasem trzeba wyrwać się ze schematu dnia codziennego, ukraść życiu chwilę, odpłynąć myślami, zrobić coś kreatywnego, lub wręcz przeciwnie – w końcu odpocząć. Ważne, żeby zrobić coś dla siebie – ja trochę zmarzłem, sfotografowałem, pobawiłem się suwakami w programie edytorskim. Efektami i ową refleksją mogę podzielić się z Wami.